Archiwum listopad 2003


lis 15 2003 H.P. czesc 4
Komentarze: 1

W dzień Bożego Narodzenie Julia wstała bardzo późno. Zeszła szybko na dół nie przebierając się nawet. W pokoju wspólnym siedział już Harry. Rozpakowywał prezenty.
- Chodź, dla ciebie też są- zawołał ją gdy tylko stanęła na schodach.
Siedzieli na podłodze i oglądali podarunki. W pewnym momencie Julia wyciągnęła jakąś część ubrania. Była to sukienka. Krótka i różowa. Chłopak spojrzał zdziwiony. Do prezentu dołączona była karteczka.
„ Myślę, ze to bardziej do ciebie bardziej pasuje niż te szkolne ciuchy. Spotkajmy się w Wielkiej sali o 12. Chcę cię w niej zobaczyć. Smile Elin”
Julia spojrzała na zegarek. Była 11.45. Ma dokładnie piętnaście minut na przebranie się i coś zrobienie czegoś z sobą. Poleciała szybko na górę.
Odkopała w szafie swoje czarne buty na obcasie, wiązane na nodze i przybory do robienia makijażu. Nie używała ich od tak dawna. W sumie odkąd jest w Hogwarcie poza podkładem nie używa żadnych kosmetyków do malowania.
Po piętnastu minutach wyglądała nie do poznania. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się sama do siebie. Przypomniały jej się czasy gdy spotykała się z Lucjuszem. Wtedy zawsze była perfekcyjnie umalowana i ładnie ubrana. Musiała udawać starszą.
Zeszła do pokoju wspólnego. Harry wytrzeszczył oczy na jej widok.
- Ładnie wyglądasz- powiedział czerwieniąc się nieco. Nieczęsto przebywał w towarzystwie dziewczyn tak ubranych
- Dziękuje!- uśmiechnęła się szeroko- lecę spotkać się z Elin
- Do zobaczenia!
Poszła do Wielkiej Sali. Z daleka zauważyła już Elin. Dziewczyna siedziała przy opustoszałym stole Slytherinu. Przywitały się jak by się nie widziały sto lat. Julia spojrzała na szyję przyjaciółki. Miał łańcuszek z wężem, prezent ode niej. Zaczęły rozmawiać. Dopiero teraz poczuły jak brakowało im tej przyjaźni.
- Chodźmy do mnie do pokoju wspólnego. Oprócz mnie nikogo nie ma w zamku.- zaproponowała Elin
Poszyły. Julia rozsiadła się na jednym z foteli, a przyjaciółka przyniosła po piwie. Czyli te święta zapowiadają się podobnie jak w Durmstangu, pijacko!
Były już trochę wcięte. Eli oprócz piwa miała całkiem niezły zapas innych trunków. Gdy usłyszały czyjąś rozmowę pod drzwiami.
- Wejdź tato- powiedział jakiś chłopak
Chwilę później w drzwiach pojawił się Draco i Lucjusz Malfoy. Julia poczuła jak serce podskakuje jej do gardła. Nie wiedział czy bardziej boi się, czy pragnie tego spotkania.
- O! hej Elin- Draco uśmiechnął się do koleżanki
- Cześć- dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie- to twój tata?
- Tak! Tato to jest moja koleżanka, Elin- Draco zaczął przedstawiać je swemu ojcu- a to jest Julia!- wskazał na blondynkę
- Miło mi dzie... wczyny- Lucjusz poczuł się niezręcznie w tej sytuacji, Julia zresztą też.
Draco pociągnął ojca do dominatorium. Julia znów została sama z Elin. Rozmawiały o czymś, ale Julia nie mogła skupić się na niczym. Wciąż myślała o Lucjuszu, znowu! Chciała wiedzieć jak ten zareagował na jej widok.

wakacje : :
lis 10 2003 H.P. czesc 3
Komentarze: 3

Zbliżały się święta. Cały zamek powoli pustoszał. Uczniowie wyjeżdżali na Boże narodzenie do domów. Z paczki gryfońskich przyjaciół zostali już tylko Julia, Harry i Hermiona. Ta ostania jednak tez szykowała się do wyjazdu.
Harry i Julia siedzieli właśnie w Wielkiej Sali i grali w szachy gdy do środka weszła Hermiona. Za sobą ciągnęła wielką walizkę. Podeszła do przyjaciół i każdemu z nich dała symbolicznego całusa w policzek.
- Jedziesz już?- zapytał zrezygnowany brunet
- Zaraz mam pociąg do Londynu- siliła się uśmiech, ale widać było, ze nie ma ochoty opuszczać Hogwartu
- Niedługo się zobaczymy, głowa do góry. Święta nie trwają wiecznie- Julia przytuliła ja po odprowadziła do drzwi.
Zostali już z Harrym tylko we dwójkę. Blondynka wzięła kawałek ciasta i wrócili do gry. Jednak po kolejnej przegranej z rzędu dziewczynie puściły nerwy.
- Czy ty musisz zawsze wygrywać, do cholery?- wrzasnęła
- Nie oszukujmy się- uśmiechnął się szeroko- jestem po prostu od ciebie lepszy
Teraz już zdecydowanie przesadził. Julia ledwie siedział w miejscu tak wszystko się w niej gotowało ze złości. Wstała i rzuciła w niego pionkiem szachowym.
- Co powiesz na małe zawody w bieganiu? Zobaczymy, czy tak we wszystkim jesteś lepszy!- warknęła
- Chętnie! Kto drugi w pokoju ten stawia kremowe piwo!
Co sił w nogach ruszyli na górę. Tu Julia okazała się znacznie szybsza. Biegli korytarzem śmiejąc się głośno. Dziewczyna patrzyła na schody znajdujące się niedaleko i nie zauważyła leżącej sobie na podłodze pani Noris.
- Ała- wrzasnęła blondynka lądując z impetem na podłodze
- Uczysz się latać?- Harry nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
W końcu i jej udzieliła się ta wesołość. Zaczęli się głośno śmiać i żartować sobie. Harry wyciągnął do niej rękę i pomógł jej wstać. Nie wiedzieli wtedy jeszcze, ze są obserwowani.
- Sunny!- usłyszeli nagle za sobą czyjś głos
Obydwojgu to słowo wydało się tak znajome, ze momentalnie się odwrócili. Za nimi stał Hagrid i profesor McGonagall.
- Pan profesor cos do nas mówił?- zapytała blondynka
- Eeeee, yyyy- Hagrid nie wiedział co ma odpowiedzieć
- Ja mówiłam- z pomocą przyszła mu p. McGonagall- prosiłam abyście nie biegali po korytarzach. Mogłaś sobie zrobić krzywdę.
- Nic mi się nie stało pani profesor- Julia uśmiechnęła się niewinnie tak, ze w oku Hagrida zakręciła się łza
- Zmykajcie już, ale prędko- powiedział nauczyciel
Uczniowie skierowali się w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru, tym razem jednak powoli. Julia wciąż zastanawiała się dlaczego Hagrid nazwał ja Sunny.
- Profesor to była...- Hagrid stał jak zaczarowany odprowadzając wzrokiem podopiecznych
- Nie Hagridzie!- warknęła McGonagall
- To ona. Mówię pani to Sunny!
- Hagridzie, Sunny nie żyje!- powiedziała twardym głosem kobieta
- Jak to nie żyję? Przecież sam, na własnych rękach...
- Znalazł ja! Nie wiem jak i kiedy, ale wiem, ze ją znalazł.
- Nie wierzę! Profesor nie mówi prawdy! Dlaczego profesor kłamie?
- Nie kłamie! Hagridzie, zapomnij o niej!
- Nigdy! To była Sunny, jestem tego pewien!- krzyknął i odszedł wycierając rękawem gigantyczną łze, która spłynęła po jego policzku.

wakacje : :
lis 09 2003 H.P. cześc 2.
Komentarze: 3

Usiadła pomiędzy Ginny i Luną, którą także poznała już w pociągu. W milczeniu wysłuchali co Dumbledor ma im do powiedzenia po czym zabrali się do jedzenia. Julia spojrzała na bruneta siedzącego naprzeciwko. Jej wzrok przykuła blizna- błyskawica na czole chłopca. Słynny Harry Potter! Dziewczyna słyszała o nim wiele razy, a jeszcze więcej o nim czytała. Jednak nigdy nie miała okazji go zobaczyć. Przyglądała mu się uważnie i w pewnej chwili zdała sobie sprawę, ze twarz na którą patrzy jest jej doskonale znana. Tylko skąd? Przecież nigdy dotąd go nie widziała.
- Hej jestem Harry- chłopak zauważył, ze Julia przygląda mu się z uwagą i zmieszany postanowił odwrócić jej uwagę
- Julia!- ta uśmiechnęła się serdecznie.
Głos dziewczyny, jej uśmiech, a przede wszystkim spojrzenie sprawiły, ze teraz Harry zaczął zastanawiać się, skąd ja zna.
Niestety, żadne z nich nie wpadło na to skąd mogą wiedzieć o sobie. Może znali się w poprzednich wcieleniach??
Pierwszy miesiąc w Hogwarcie zleciał Julii bardzo szybko. Zaprzyjaźniła się z Ginny, Herminą, a nawet trochę ze zwariowaną Luną. Jej najlepszą przyjaciółką została jednak Elin, ślizgonka. Dziewczyny poznały się podczas jednej z przerw. Eli podobnie jak Julia wychowała się w mugolskiej rodzinie. Przywlokła stamtąd parę przyzwyczajeń, m.in. palenie. Siedziała właśnie nad jeziorem dopalając szluga gdy za jej plecami pojawiał się Julia.
- Ładnie tak palić na terenie szkoły?- zapytała blondynka
- Nie twoja sprawa co robię! Głupia gryfonko!- warknęła Elin
- Faktycznie nie moja, myślałam tylko, ze potrzebujesz towarzystwa!
- A chcesz mi je dotrzymać?
- Chętnie- powiedziała Julia siadając na trawie obok tamtej i wyciągając papierosa
Od tej pory spotkania przy jeziorze stały się ich rytuałem. Podczas każdej dłuższej przerwy siadały pod jakimś drzewem i rozmawiały. Z początku inni dziwnie patrzyli na przyjaźń gryfonki i ślizgonki jednak z czasem wszyscy do tego przywykli. Szczególnie dlatego, ze Julia z czasem zaczęła pokazywać swoje prawdziwe ja.
Nadchodziła zima. Wszędzie zrobiło się mroźno i ciemno. Na błoniach nie można było już wysiedzieć, dlatego długie wieczory trzeba było spędzać w zamku. Tu natomiast pojawił się problem dla Julii i Elin. Nie mogły przebywać ani w pokoju wspólnym Gryffindoru, ani Slytherinu. Ich przyjaźń zaczęła się rozluźniać. Julia coraz więcej czasu spędzała teraz z Hermioną, Harrym, Ginny i Ronem.
Pewnego wieczoru gdy cała piątka siedziała przed kominkiem i robiła zadania domowe Hermiona nagle źle się poczuła.
- Hermi połóż się, a ja pobiegnę po panią Pomfrey- powiedziała Julia pomagając koleżance się podnieść
- Zaczekaj!- Harry złapał blondynkę za rękę- ja mam jakieś lekarstwa. Może wystarczy coś przeciwbólowego
- Pokaż mi co masz?
Poszli do dominatoium chłopców. Harry właśnie przeszukiwał swoją torbę gdy Julia zobaczyła album ze zdjęciami. Otworzyła go i zaczęła przeglądać. Widząc sylwetki osób poczuła nagle to samo uczucie co pierwszego dnia na uczcie, gdy zobaczyła Harrego.
- To moi rodzice!- wytłumaczył Harry
- A ten człowiek?- zapytała wskazując na mężczyznę stojącego obok Lily i Jameza.
- Syriusz. Mój ojciec chrzestny
Na słowo " Syriusz" dziewczyna poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca. Przed oczami natomiast ukazał jej się przerażający obraz. Zielone światło i młoda kobieta trzymająca w ramionach dziecko.
- Harry?- Julia spojrzała na chłopaka- czy ty nie masz takiego uczucia, ze my się znamy?
- Nie!- powiedział, ale nie spojrzał jej w oczy, coś ukrywał.
- Aha! Masz te tabletki?- zmieniła szybko temat
Wrócili do pokoju wspólnego. Hermiona usnęła i lekarstwa nie były już potrzebne. Zabrali się ponownie za zadania. Jednak dziewczyna nie mogła się skupić na nauce. Jej myśli cały czas krążyły wkoło Syriusza, Lily, Jameza i Harrego. Znała ich i teraz była tego pewna. Nie wiedziała tylko skąd.

wakacje : :
lis 08 2003 opowiadanie HP. czesc 1.
Komentarze: 4

Był ranek. Słońce powoli zaczynało świtać. Pojedyncze promyki wpadały przez nie zaciągnięte żaluzje. Młodziutka blondyneczka o niebieskich oczach wstała z łóżka i skierowała się w stronę kuchni. Zaparzyła kawę i zrobiła tosty z serem. Ułożyła wszystko na tacy i wróciła do pokoju. Mężczyzna, który jeszcze niedawno spał koło niej w białej pościeli przeciągnął się mocno i posłał dziewczynie uśmiech.
- Co taka smutna księżniczko?- zapytał pełen troski
- Jutro pierwszy września!- dziewczyna postawiła tacę przed swoim ukochanym
- To powód do zmartwienia?- pocałował ją czule i namiętnie
- Malfoy przestań!- po razy pierwszy zwróciła się do niego po nazwisku- wraca twoja żona, twój syn! Z nami koniec, rozumiesz?- odwróciła głowę, aby nie widział, że po policzku spłynęła jej łza
- Julia kocham cię! Przecież wiesz, ze jesteś dla mnie jedyna i wyjątkowa! Moja żona nie stanowi tu najmniejszego problemu. Przecież spotkaliśmy się kiedy ona była w kraju. Syna natomiast...- zastanowił się przez chwilę- chyba najwyższa pora abyś go poznała. Może kiedyś zajmiesz miejsce jego matki.
- Nie Lucjuszu!- Julia ubrała się szybko i opuściła pomieszczenie- żegnaj!- powiedziała jeszcze zamykając drzwi i znikła.
Lucjusz leżał w łóżku, nadal. Nie poruszył się nawet, nie pobiegł za nią. Nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku gdy zamykała drzwi żegnając się na wieczne dowidzenia. Przynajmniej tak mu się wtedy wydawało.

- Idziemy pognębić szlamy?- zapytał Draco swoich kumpli, a raczej rozkazał im.
Wyszli z przedziału i skierowali się w stronę gdzie siedział ich ulubiony kozioł ofiarny, czyli Harry Potter. Jednak to nie on był pierwszą osoba na którą się natknęli.
- Ulala!- krzyknął Draco na widok blondynki, która stała właśnie przed nimi- kim, ze jesteś, aniele?
Dziewczyna spojrzała na niego. Był taki... te same oczy, ten sam uśmiech. Łza w oku zakręciła jej się ponownie. Chłopak, który stał właśnie przed nią do złudzenia przypominał jej Lucjusza.
- Draco jestem. Draco Malfoy!- powiedział, co spowodowało, ze Julia była już pewna z kim ma do czynienia
- Julia. Julia Summer- powiedziała siląc się na uśmiech
Draco jednak słysząc nazwisko dziewczyn skrzywił się z niesmakiem. Od razu zorientował się, ze ma przed sobą urodzoną w niemagicznej rodzinie
- Sorry, ale ze szlamami się nie zadaje- warknął tylko i odszedł. Dwa osiłki powlokły się za nim.
Julia została sama. W pierwszej chwili chciała zareagować. Miała ochotę powiedzieć temu nadętemu bachorowi co o nim myśli, ale przez wzgląd na jego ojca, którego nadal kochała postanowiła w milczeniu znosić jego obelgi. Popatrzyła tylko za odchodzącą blond czupryną i pogrążona w swoim myślach weszła do przedziału znajdującego się za nią.
- Hej usiądź z nami!- zawołała do niej dziewczyna o rudych włosach gdy ta tylko otworzyła drzwi
- Dzięki, ale...
- Siadaj!- siedzący koło rudej chłopak pociągnął rękę Julii tak, ze usiadła mu prawie na kolanach- Nie wyglądasz mi na pierwszoklasistkę, ale wcześniej cię nie widziałem
- Jestem teraz w piątej klasie- wytłumaczyła szybko- przeniosłam się z Durmstangu.
- To dlatego cię nie widzieliśmy!- rudowłosa posłała jej szeroki uśmiech- jesteś w tym samym wieku co Harry i Ron! W ogóle to jestem Ginny- wyciągnęła rękę w stronę Julii
- Julia!- blondynka odpowiedziała tym samym gestem, następnie przywitała się jeszcze z innymi osobami z przedziału.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę. O wszystkim, a praktycznie o niczym. Julia uśmiechała się cały czas jednak w duszy było jej niesamowicie smutno. Myślała, ze uwolniła się wreszcie od miłości do Lucjusza, ze w Hogwarcie spotka swoją nową miłość. Kogoś w swoim wieku, kto nie będzie miał żony, ani syna. Tym czasem jednak spotyka młodszą kopię swojej sympatii. Kogoś, kto nie pozwoli jej ani na chwile zapomnieć ile to cudownych chwil spędzili z Lucjuszem i jak bardzo nadal go kocha.
Zagłębiona w takich myślach dojechała do Hogwartu. Razem z pierwszakami popłynęła łodzią do zamku gdzie czekał ja przydział do domu. Jej nowo poznani przyjaciele, życzyli aby dostała się do Gryffindoru. Ona jednak miała cichą nadzieję znaleźć się tam gdzie Draco.
Nie udało się! Tiara jednoznacznie dała ją do Gryffindoru. Dziewczyna spojrzała najpierw na ucieszoną Ginny, która podnosiła właśnie kciuki w gest zwycięstwa, a później na Malfoy'a. Ten drugi miał minę zupełnie inną. Wyrażała ona pełnie nienawiści i chęci zniszczenia.
" On miałby być moim synem"- pomyślała Julia i poszła do stoły Gryfonów.

wakacje : :